Z historią spółdzielczości bankowej w Limanowej oraz w powiecie limanowskim wiąże się nierozerwalnie postać Antoniego Józefa Marsa (1819 - 1905). To właśnie on w latach osiemdziesiątych XIX wieku powołał do życia dwa towarzystwa, które odegrały ważną rolę w życiu gospodarczym powiatu: Towarzystwo Zaliczkowe (1877) oraz Towarzystwa Ochrony Własności Ziemskiej (1881).
Antoni Józef Mars przyszedł na świat w roku 1819, a miejscem jego urodzenia były - położone nieopodal Olkusza - Strzyżowice, które stanowiły rodzinny majątek Marsów od XVI do XIX wieku.
Rodzice zadbali o jego wykształcenie; od roku 1834 roku był uczniem Gimnazjum św. Anny w Krakowie. Dzięki temu, że ukończył kurs pedagogiczny mógł odciążyć rodziców, pracując przez jakiś czas jako prywatny nauczyciel. Rozpoczął też studia na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, na trzech kierunkach (filozofia, medycyna i fizyka), ale żadnego z nich nie ukończył. Nie pociągało go życie i kariera w dużym mieście. Miejscem, w którym czuł się najlepiej była wieś, a zajęciem, które lubił najbardziej - gospodarowanie w majątku ziemskim, dlatego też powrócił do rodzinnych Strzyżowic.
W roku 1845 Antoni Józef Mars ożenił się z Franciszką Żelechowską herbu Ciołek, związaną z limanowskim dworem poprzez pokrewieństwo z żoną Konstantego Stobnickiego - właściciela nieruchomości limanowskich i majątku w Starej Wsi.
Z Limanową Marsowie związali się od 1853 roku, kiedy to drogą rodzinnych koligacji przejęli w swe posiadanie dwór w Starej Wsi. Od tego czasu Pozostawał on w rękach rodziny Marsów, aż do reformy rolnej w roku 1945. Po uporządkowaniu spraw własnościowych i gospodarczych w swoim majątku, Antoni Józef Mars coraz więcej czasu zaczął poświęcać działalności społecznej.
Wychodząc naprzeciw istotnym potrzebom środowiska postulował rozpoczęcie intensywnej pracy na wielu polach: politycznym, ekonomicznym, prawnym, gospodarczym i społecznym. Dlatego też z entuzjazmem przyłączył się do powstającej w Galicji Organizacji Pokojowej, która rozpoczynała swą działalność pod hasłem „Oświata, moralność, wolność, narodowość”. Wprowadzenie jego treści w życie rodzinne i społeczne miało podnieść kraj duchowo i moralnie. (…) W każdym niemal dawniejszym okręgu galicyjskim, tak zwanym „cyrkule” - pisał Antoni Józef Mars - zwołując z różnych stron obywateli zapoczątkowuje się zjazdy obywatelskie. (…) Powiaty wchodzące w skład cyrkułu miały swoje kółka pomniejsze. Przewodnictwo „organizacji” w powiecie limanowskiem przypadło mnie w udziale. Zjazd obywatelski, podczas którego zgłaszano rozmaite inicjatywy, odbył się także w Nowym Sączu.
Antoni Józef Mars, widząc, jak często spory sąsiedzkie komplikują życie rodzinne i społeczne, wystąpił tam z projektem utworzenia Sądów Polubownych oraz Sądu Pokoju. Sądy te zajmowały się sporami w gronie ziemian, a także nieporozumieniami z włościanami, mieszczanami czy Żydami.
Wspólnie z ziemianami: Marcelim Żukiem-Skarszewskim z Przyszowej i Maksymilianem Marszałkowiczem z Kamienicy Antoni Józef Mars założył w Nowym Sączu Dom Rolniczo-Komisowy, o którym tak pisał w swoich pamiętnikach: Zadaniem nowej tej instytucyi było podnieść dobrobyt rolników już to przez skupienie ich, już to przez usunięcie kosztownego pośrednictwa w sprzedaży produktów rolnych, jako też przez udzielanie pożyczek oraz dostarczanie wszystkiego, czego rolnik potrzebować może. (…) Korzyści z założenia „Domu” były prawdziwym dobrodziejstwem dla okolicznych rolników. (…) Jedni brali zaliczki, inni sprowadzali wprost z fabryk narzędzia i towary, a inni zsypywali zboże do urządzonych magazynów.
Gdy władze nakazały zamknąć Dom Rolniczo-Przemysłowy otworzono Dom Zleceń, przy czym pod nowym szyldem działalność nie uległa zmianie. Z czasem jednak zmieniła się sytuacja. W listopadzie 1862 roku powstała Ława Obwodowa Sądecka, w której zasiadał także Antoni Józef Mars. Z tą chwilą - pisał - nastąpiła bardzo ważna zmiana w stosunkach „Domu Zleceń”. Dotychczasowy ekonomiczny kierunek, tak piękne dający owoce, musiał zejść na drugi plan - na czoło wysunęła się konieczność popierania narodowego powstania. Wobec zaszłego faktu „Dom Zleceń” stanął na usługi powstańców (…) Pod pozorem wysyłek z towarami, szły pod fikcyjnemi adresami do obozu ładowne paki, przysyłane z Węgier z bronią i amunicją, my zaś wysyłaliśmy różne wyroby ze skór, ubrania, etc.
Za działalność tę Antoni Mars był represjonowany. Uwolniony w drodze amnestii musiał przez wiele lat spłacać pożyczkę w kwocie 20 tysięcy złotych reńskich zaciągniętą w związku z działalnością Domu Zleceń na rzecz pomocy oddziałom powstańczym.
Niezwykle ważną inicjatywą gospodarczą Antoniego Józefa Marsa, okazało się utworzenie spółdzielni kredytowej - Towarzystwa Zaliczkowego w Limanowej. Była to instytucja bardzo potrzebna, bowiem - jak pisał Antoni Jozef Mars - w latach siedemdziesiątych XIX wieku: Jak za dawnych czasów, cały drobny handel był w rękach żydowskich, a przemysł prawie że nie istniał, natomiast lichwa rozwielmożniła się na szeroką skalę. Wywłaszczenie z ziemi było na porządku dziennym tak dobrze w szeregach większej jako też i drobnej własności.
Okoliczność ta zwróciła moją uwagę i skłoniła mię do założenia instytucyi, która by lichwę bodaj w części wyrugować mogła.
Odczuwając potrzebę rzucenia inicjatywy w tym kierunku, podjąłem myśl założenia „Towarzystwa Zaliczkowego”. Około trzydziestu chętnych obywateli podpisało deklaracje na członków Towarzystwa z nieograniczoną poręką i składając swe udziały, stworzyli fundusz zakładowy 200 zł.
Do kapitaliku powyższego ofiarowałem 1.000 zł. co razem dało początek nowemu Towarzystwu. Po zatwierdzeniu statutów i zaprotokółowaniu firmy, rozpoczęły się pierwsze czynności.
Początki były niezmiernie trudne, nie posiadając odpowiednich kapitałów, nie mieli czem pokryć najniezbędniejsze drobne wydatki, umieściłem więc Towarzystwo bezpłatnie w swoim lokalu, zajmując się jego sprawą bezinteresownie przez pierwszych kilka lat.
W roku 1877 rozpoczęto prace organizacyjne, a w rok później Towarzystwo Zaliczkowe prowadziło już pełną działalność w oparciu o rejestrację sądową. Pierwsze posiedzenie członków założycieli odbyło się 15 kwietnia 1878.
Ta spółdzielnia pożyczkowa, dzięki ofiarności działaczy spółdzielczych i wsparciu członków, działała z powodzeniem w czasach zaborów, w odrodzonej II Rzeczypospolitej, podczas okupacji hitlerowskiej, w latach Polski Ludowej i wreszcie w okresie przemianach ustrojowych, przezwyciężając liczne trudności i dostosowując się do zmieniających się warunków społecznych, politycznych oraz gospodarczych. Z perspektywy minionego czasu można bez przesady stwierdzić, że stworzona przed stu czterdziestu laty spółdzielnia kredytowa okazała się najtrwalszym owocem działalności społecznej i gospodarczej Antoniego Józefa Marsa. Towarzystwo Zaliczkowe, przekształcone później w Towarzystwo Zaliczkowe i Ochrony Własności Ziemskiej, działało pod tą nazwą do końca listopada 1941 roku, kiedy to na polecenie władz okupacyjnych nastąpiło połączenie Towarzystwa z Kasą Stefczyka, przy czym spółdzielnią przejmującą było Towarzystwo Zaliczkowe. Dopiero 10 czerwca 1942 roku nastąpiła sądowa rejestracja połączonych instytucji kredytowych, które utworzyły Bank Spółdzielczy. Zrzeszał on 1552 członków, a suma wkładów wynosiła 86 120 złotych.
Zdając sobie sprawę z tego, że Towarzystwo Zaliczkowe nie jest w stanie rozwiązać wszystkich problemów gospodarstw zagrożonych upadłością, w roku 1881 Antoni Józef Mars powołał do życia Towarzystwo Ochrony
Własności Ziemskiej, którego celem było ratowanie zadłużonych gospodarstw przed nieuczciwymi wierzycielami.
Mówiąc najogólniej działalność tego Towarzystwa polegała na braniu w dzierżawę lub wykupie zaniedbanych, zadłużonych i zagrożonych upadłością gospodarstw oraz na ich ekonomicznej odbudowie. Czasowo wywłaszczonym właścicielom udzielano zapewnień, że kupiona posiadłość, po oczyszczeniu z długów i uregulowaniu interesów, powróci w całości lub jakiejś części do właściciela, po odebraniu poczynionych wypłat i potrąceniu procentu (2-5%) na koszty administracyjne Towarzystwa.
Z włościanami podupadłymi, zadłużonymi, często zagrożonymi wywłaszczeniem, postępowało się podobnie jak z właścicielami większych posiadłości - pisał założyciel Towarzystwa Ochrony Własności Ziemskiej - (…) wchodziło się w kupno gospodarstwa, czy to z wolnej ręki, czy to na publicznej licytacji, a wywłaszczonemu wypuszczało się w dzierżawę.
O skali problemu, z którym to Towarzystwo miało się zmierzyć, świadczy fakt, iż w tamtych latach, na terenie powiatu limanowskiego w Zakładzie Kredytowym Włościańskim zadłużonych było 360 gospodarstw. Wiele z nich ocalało dzięki finansowej, doradczej i prawnej pomocy Towarzystwa Ochrony Własności Ziemskiej. Towarzystwo to w ciągu 12 lat swego istnienia uregulowało interesy 19 majątków ziemskich i 441 gospodarstw chłopskich. Warto także przypomnieć, że przy Towarzystwie Ochrony Własności Ziemskiej w Limanowej od roku 1883 istniał fundusz zapomogi dla ogorzałych, a nieubezpieczonych. Udzielał on pomocy dotkniętym klęską pożaru gospodarstwom chłopskim, których nie stać było na płacenie wysokich składek ubezpieczeniowych w państwowych towarzystwach asekuracyjnych.
Antoni Józef Mars, działając społecznie, nie zaniedbywał także swojego gospodarstwa. W roku 1890, ze względu złą gospodarkę dzierżawców, przejął we własne władanie położony tuż przy dworze limanowski browar, który rozbudował i wyposażył w nowoczesne urządzenia. Doprowadził też wodociąg i zbudował maszynownię z górującym nad Limanową, wysokim kominem. Browar należał do najlepszych i najnowocześniejszych zakładów tego typu. W anonsach reklamowych i na plakatach reklamował się jako pierwszy w kraju browar systemu gotowania parą. Wyprodukowane tu piwo sprzedawano na terenie powiatów: nowosądeckiego, limanowskiego i myślenickiego, a także eksportowano na Węgry.
Antoni Józef Mars zajmował się nie tylko sprawami gospodarczymi. Był także założycielem pierwszego limanowskiego teatru (1869). Oto jak wspominał realizację tego śmiałego pomysłu: Przeznaczyłem na to całe piętro dawnej gorzelni, w budynku, gdzie dzisiaj mieści się Towarzystwo Zaliczkowe i Towarzystwo Sokołów [Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”]. Urządziłem salę teatralną ze sceną, balową, dwa pokoje na bufety, pomieszczenia na kuchnię, garderobę. Sala teatralna pomieścić mogła wygodnie więcej jak 200 osób, obok sceny były dwa gabinety do pomieszczenia przyborów ról (czyli rekwizytów), jedna do przebierania się dla mężczyzn, druga kobiet. Sprawiliśmy kurtynę, kulisy ze zmianami, w sali ławki do siedzenia, a po bokach, blisko sceny, loże parterowe dla nie grających aktorów, a czasem dla jakiegoś dygnitarza przybyłego. Całą przebudowę lokalów przeprowadziłem własnym kosztem, zaś urządzenia wewnętrzne przeprowadzone były funduszem zbieranym.
Najprzód sztuki Fredry i Anczyca były przepisywane i role dawane były aktorom, aby się ich na pamięć uczyli. Potem odbywały się próby, to w ubraniach, to później w odpowiednim przebraniu. Niektóre przybory, książki kupiliśmy sami, a najwięcej pożyczał nam dyrektor teatru krakowskiego. Muzykanci umówieni przyjeżdżali z Nowego Sącza albo z Królówki, również dobrzy.
Gdy się już próby kilka razy odbyły i przyszło się do przekonania, że sceny będą dobrze odegrane, ogłosiliśmy premierę. Osób zebrało się niespodziewanie dużo i to nie tylko z miejscowych i z bliższych okolic, ale i dalszych - Nowego Sącza, Bochni, przybył nawet dyrektor teatru krakowskiego. A po każdym opuszczeniu kurtyny wszyscy bili brawo tak, że aktorzy musieli kilka jeszcze razy wychodzić. A dyrektor teatru krakowskiego, przemawiając później w bufecie, wyraził podziw, że amatorzy grający, tak popisywać się odegranymi rolami mogli.
Gdy przedstawienie teatralne zostało ukończone, muzyka grając marsza, przeszła do sali balowej, a mężczyźni, którzy się wcześniej porozumieli, podawali ręce paniom i panienkom i prosili, aby przeszły z nimi do sali balowej. Panie wymawiały się, że nie są odpowiednio ubrane, bo nie wiedziały, aby po teatrze był bal. Ale zostały przekonane i poszły. Zabawa się rozpoczęła, na tej tak się rozochocili, że trwała do rana.
Za pierwszy wstęp do sali nic nie żądaliśmy, zaś za następne mężczyźni płacili po 1 złr. [złoty reński]. Z początku dawaliśmy przedstawienia co dwa tygodnie, później co tydzień. Bawiono się wesoło, wielkie powodzenie miała sala balowa, bo panie nie potrzebowały kupować ani sukien, ani rękawiczek, ani innych przyborów balowych, a nawet gdy która była balowo ubrana, to panie z komitetu teatralnego prosiły, by tak ubrane odchodziły, do czego wszystkie się stosowały.
Pamiętając, jak ważną sprawą jest tężyzna fizyczna i patriotyczne wychowanie młodzieży, Antoni Józef Mars został drugim z kolei prezesem limanowskiego gniazda Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Stowarzyszeniu temu, podobnie jak Towarzystwu Zaliczkowemu, zapewnił początkowo lokale we własnych budynkach.
Jako właściciel majątków ziemskich na terenie parafii był kolatorem limanowskiego kościoła, a gdy zrodziła się inicjatywa wzniesienia nowej świątyni parafialnej, na inauguracyjnym posiedzeniu w dniu 3 maja 1891 wszedł jako wiceprzewodniczący w skład komitetu budowy Kościoła-Pomnika Konstytucji 3 Maja.
Antoni Józef Mars zmarł w roku 1905 w Limanowej, z którą związany jest licznymi działami swego życia; spoczywa w kaplicy grobowej rodziny Marsów na limanowskim cmentarzu parafialnym.
Działający obecnie Bank Spółdzielczy w Limanowej jest spadkobiercą tradycji Towarzystwa Zaliczkowego i kontynuatorem dzieła podjętego przed stu czterdziestu laty przez Antoniego Józefa Marsa. Kierownictwo i pracownicy Banku Spółdzielczego w Limanowej zdają sobie sprawę z tego, jak ważną rolę w dzisiejszych czasach odgrywają związki instytucji kredytowej z lokalnym środowiskiem i jego historią. Dlatego często przypominają o rodowodzie limanowskiego Banku Spółdzielczego, starając się popularyzować lokalną tradycję oraz wiedzę historyczną wśród swoich klientów. Służą temu artykuły dotyczące historii spółdzielczości bankowej, zamieszczane systematycznie od pięciu lat na łamach bankowego pisma - „Kuriera Finansowego”.
W roku jubileuszu 140-lecia swego istnienia Bank Spółdzielczy w Limanowej poszerzył i wzbogacił tę działalność. Świadomy roli swego założyciela, postanowił - wspólnie z Muzeum Regionalnym Ziemi Limanowskiej – przypomnieć tę zasłużoną dla Limanowszczyzny postać, wydając drukiem, w opracowaniu naukowym, pełny tekst - częściowo drukowanych, a częściowo pozostających w rękopisie pamiętników Antoniego Józefa Marsa.
Źródła:
Z pamiętnika Antoniego Józefa Nogi Marsa, dotyczące działalności w Galicyi w drugiej połowie ubiegłego stulecia, wypracował i do druku przygotował Teofil Wiadomski, wydrukowano w MCMV roku w drukarni J.K.Jakubowskiego WWY w Nowym Sączu.
Elżbieta Wojtas-Ciborska, Księga limanowian, (Biogram Antoniego Józefa Marsa), Limanowa 2006.
Teatralne wspomnienia Józefa Marsa (Przygotował do druku Jan Wielek), „Almanach Ziemi Limanowskiej” nr 30/31, Jesień - Zima 2007, s.60-61.
Wikipedia, hasło: Antoni Józef Mars.
W cytatach będących fragmentami pamiętnika Antoniego Józefa Marsa zachowano pisownię oryginału.
Jerzy Bogacz
Rodzice zadbali o jego wykształcenie; od roku 1834 roku był uczniem Gimnazjum św. Anny w Krakowie. Dzięki temu, że ukończył kurs pedagogiczny mógł odciążyć rodziców, pracując przez jakiś czas jako prywatny nauczyciel. Rozpoczął też studia na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, na trzech kierunkach (filozofia, medycyna i fizyka), ale żadnego z nich nie ukończył. Nie pociągało go życie i kariera w dużym mieście. Miejscem, w którym czuł się najlepiej była wieś, a zajęciem, które lubił najbardziej - gospodarowanie w majątku ziemskim, dlatego też powrócił do rodzinnych Strzyżowic.
W roku 1845 Antoni Józef Mars ożenił się z Franciszką Żelechowską herbu Ciołek, związaną z limanowskim dworem poprzez pokrewieństwo z żoną Konstantego Stobnickiego - właściciela nieruchomości limanowskich i majątku w Starej Wsi.
Z Limanową Marsowie związali się od 1853 roku, kiedy to drogą rodzinnych koligacji przejęli w swe posiadanie dwór w Starej Wsi. Od tego czasu Pozostawał on w rękach rodziny Marsów, aż do reformy rolnej w roku 1945. Po uporządkowaniu spraw własnościowych i gospodarczych w swoim majątku, Antoni Józef Mars coraz więcej czasu zaczął poświęcać działalności społecznej.
Wychodząc naprzeciw istotnym potrzebom środowiska postulował rozpoczęcie intensywnej pracy na wielu polach: politycznym, ekonomicznym, prawnym, gospodarczym i społecznym. Dlatego też z entuzjazmem przyłączył się do powstającej w Galicji Organizacji Pokojowej, która rozpoczynała swą działalność pod hasłem „Oświata, moralność, wolność, narodowość”. Wprowadzenie jego treści w życie rodzinne i społeczne miało podnieść kraj duchowo i moralnie. (…) W każdym niemal dawniejszym okręgu galicyjskim, tak zwanym „cyrkule” - pisał Antoni Józef Mars - zwołując z różnych stron obywateli zapoczątkowuje się zjazdy obywatelskie. (…) Powiaty wchodzące w skład cyrkułu miały swoje kółka pomniejsze. Przewodnictwo „organizacji” w powiecie limanowskiem przypadło mnie w udziale. Zjazd obywatelski, podczas którego zgłaszano rozmaite inicjatywy, odbył się także w Nowym Sączu.
Antoni Józef Mars, widząc, jak często spory sąsiedzkie komplikują życie rodzinne i społeczne, wystąpił tam z projektem utworzenia Sądów Polubownych oraz Sądu Pokoju. Sądy te zajmowały się sporami w gronie ziemian, a także nieporozumieniami z włościanami, mieszczanami czy Żydami.
Wspólnie z ziemianami: Marcelim Żukiem-Skarszewskim z Przyszowej i Maksymilianem Marszałkowiczem z Kamienicy Antoni Józef Mars założył w Nowym Sączu Dom Rolniczo-Komisowy, o którym tak pisał w swoich pamiętnikach: Zadaniem nowej tej instytucyi było podnieść dobrobyt rolników już to przez skupienie ich, już to przez usunięcie kosztownego pośrednictwa w sprzedaży produktów rolnych, jako też przez udzielanie pożyczek oraz dostarczanie wszystkiego, czego rolnik potrzebować może. (…) Korzyści z założenia „Domu” były prawdziwym dobrodziejstwem dla okolicznych rolników. (…) Jedni brali zaliczki, inni sprowadzali wprost z fabryk narzędzia i towary, a inni zsypywali zboże do urządzonych magazynów.
Gdy władze nakazały zamknąć Dom Rolniczo-Przemysłowy otworzono Dom Zleceń, przy czym pod nowym szyldem działalność nie uległa zmianie. Z czasem jednak zmieniła się sytuacja. W listopadzie 1862 roku powstała Ława Obwodowa Sądecka, w której zasiadał także Antoni Józef Mars. Z tą chwilą - pisał - nastąpiła bardzo ważna zmiana w stosunkach „Domu Zleceń”. Dotychczasowy ekonomiczny kierunek, tak piękne dający owoce, musiał zejść na drugi plan - na czoło wysunęła się konieczność popierania narodowego powstania. Wobec zaszłego faktu „Dom Zleceń” stanął na usługi powstańców (…) Pod pozorem wysyłek z towarami, szły pod fikcyjnemi adresami do obozu ładowne paki, przysyłane z Węgier z bronią i amunicją, my zaś wysyłaliśmy różne wyroby ze skór, ubrania, etc.
Za działalność tę Antoni Mars był represjonowany. Uwolniony w drodze amnestii musiał przez wiele lat spłacać pożyczkę w kwocie 20 tysięcy złotych reńskich zaciągniętą w związku z działalnością Domu Zleceń na rzecz pomocy oddziałom powstańczym.
Niezwykle ważną inicjatywą gospodarczą Antoniego Józefa Marsa, okazało się utworzenie spółdzielni kredytowej - Towarzystwa Zaliczkowego w Limanowej. Była to instytucja bardzo potrzebna, bowiem - jak pisał Antoni Jozef Mars - w latach siedemdziesiątych XIX wieku: Jak za dawnych czasów, cały drobny handel był w rękach żydowskich, a przemysł prawie że nie istniał, natomiast lichwa rozwielmożniła się na szeroką skalę. Wywłaszczenie z ziemi było na porządku dziennym tak dobrze w szeregach większej jako też i drobnej własności.
Okoliczność ta zwróciła moją uwagę i skłoniła mię do założenia instytucyi, która by lichwę bodaj w części wyrugować mogła.
Odczuwając potrzebę rzucenia inicjatywy w tym kierunku, podjąłem myśl założenia „Towarzystwa Zaliczkowego”. Około trzydziestu chętnych obywateli podpisało deklaracje na członków Towarzystwa z nieograniczoną poręką i składając swe udziały, stworzyli fundusz zakładowy 200 zł.
Do kapitaliku powyższego ofiarowałem 1.000 zł. co razem dało początek nowemu Towarzystwu. Po zatwierdzeniu statutów i zaprotokółowaniu firmy, rozpoczęły się pierwsze czynności.
Początki były niezmiernie trudne, nie posiadając odpowiednich kapitałów, nie mieli czem pokryć najniezbędniejsze drobne wydatki, umieściłem więc Towarzystwo bezpłatnie w swoim lokalu, zajmując się jego sprawą bezinteresownie przez pierwszych kilka lat.
W roku 1877 rozpoczęto prace organizacyjne, a w rok później Towarzystwo Zaliczkowe prowadziło już pełną działalność w oparciu o rejestrację sądową. Pierwsze posiedzenie członków założycieli odbyło się 15 kwietnia 1878.
Ta spółdzielnia pożyczkowa, dzięki ofiarności działaczy spółdzielczych i wsparciu członków, działała z powodzeniem w czasach zaborów, w odrodzonej II Rzeczypospolitej, podczas okupacji hitlerowskiej, w latach Polski Ludowej i wreszcie w okresie przemianach ustrojowych, przezwyciężając liczne trudności i dostosowując się do zmieniających się warunków społecznych, politycznych oraz gospodarczych. Z perspektywy minionego czasu można bez przesady stwierdzić, że stworzona przed stu czterdziestu laty spółdzielnia kredytowa okazała się najtrwalszym owocem działalności społecznej i gospodarczej Antoniego Józefa Marsa. Towarzystwo Zaliczkowe, przekształcone później w Towarzystwo Zaliczkowe i Ochrony Własności Ziemskiej, działało pod tą nazwą do końca listopada 1941 roku, kiedy to na polecenie władz okupacyjnych nastąpiło połączenie Towarzystwa z Kasą Stefczyka, przy czym spółdzielnią przejmującą było Towarzystwo Zaliczkowe. Dopiero 10 czerwca 1942 roku nastąpiła sądowa rejestracja połączonych instytucji kredytowych, które utworzyły Bank Spółdzielczy. Zrzeszał on 1552 członków, a suma wkładów wynosiła 86 120 złotych.
Zdając sobie sprawę z tego, że Towarzystwo Zaliczkowe nie jest w stanie rozwiązać wszystkich problemów gospodarstw zagrożonych upadłością, w roku 1881 Antoni Józef Mars powołał do życia Towarzystwo Ochrony
Własności Ziemskiej, którego celem było ratowanie zadłużonych gospodarstw przed nieuczciwymi wierzycielami.
Mówiąc najogólniej działalność tego Towarzystwa polegała na braniu w dzierżawę lub wykupie zaniedbanych, zadłużonych i zagrożonych upadłością gospodarstw oraz na ich ekonomicznej odbudowie. Czasowo wywłaszczonym właścicielom udzielano zapewnień, że kupiona posiadłość, po oczyszczeniu z długów i uregulowaniu interesów, powróci w całości lub jakiejś części do właściciela, po odebraniu poczynionych wypłat i potrąceniu procentu (2-5%) na koszty administracyjne Towarzystwa.
Z włościanami podupadłymi, zadłużonymi, często zagrożonymi wywłaszczeniem, postępowało się podobnie jak z właścicielami większych posiadłości - pisał założyciel Towarzystwa Ochrony Własności Ziemskiej - (…) wchodziło się w kupno gospodarstwa, czy to z wolnej ręki, czy to na publicznej licytacji, a wywłaszczonemu wypuszczało się w dzierżawę.
O skali problemu, z którym to Towarzystwo miało się zmierzyć, świadczy fakt, iż w tamtych latach, na terenie powiatu limanowskiego w Zakładzie Kredytowym Włościańskim zadłużonych było 360 gospodarstw. Wiele z nich ocalało dzięki finansowej, doradczej i prawnej pomocy Towarzystwa Ochrony Własności Ziemskiej. Towarzystwo to w ciągu 12 lat swego istnienia uregulowało interesy 19 majątków ziemskich i 441 gospodarstw chłopskich. Warto także przypomnieć, że przy Towarzystwie Ochrony Własności Ziemskiej w Limanowej od roku 1883 istniał fundusz zapomogi dla ogorzałych, a nieubezpieczonych. Udzielał on pomocy dotkniętym klęską pożaru gospodarstwom chłopskim, których nie stać było na płacenie wysokich składek ubezpieczeniowych w państwowych towarzystwach asekuracyjnych.
Antoni Józef Mars, działając społecznie, nie zaniedbywał także swojego gospodarstwa. W roku 1890, ze względu złą gospodarkę dzierżawców, przejął we własne władanie położony tuż przy dworze limanowski browar, który rozbudował i wyposażył w nowoczesne urządzenia. Doprowadził też wodociąg i zbudował maszynownię z górującym nad Limanową, wysokim kominem. Browar należał do najlepszych i najnowocześniejszych zakładów tego typu. W anonsach reklamowych i na plakatach reklamował się jako pierwszy w kraju browar systemu gotowania parą. Wyprodukowane tu piwo sprzedawano na terenie powiatów: nowosądeckiego, limanowskiego i myślenickiego, a także eksportowano na Węgry.
Antoni Józef Mars zajmował się nie tylko sprawami gospodarczymi. Był także założycielem pierwszego limanowskiego teatru (1869). Oto jak wspominał realizację tego śmiałego pomysłu: Przeznaczyłem na to całe piętro dawnej gorzelni, w budynku, gdzie dzisiaj mieści się Towarzystwo Zaliczkowe i Towarzystwo Sokołów [Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”]. Urządziłem salę teatralną ze sceną, balową, dwa pokoje na bufety, pomieszczenia na kuchnię, garderobę. Sala teatralna pomieścić mogła wygodnie więcej jak 200 osób, obok sceny były dwa gabinety do pomieszczenia przyborów ról (czyli rekwizytów), jedna do przebierania się dla mężczyzn, druga kobiet. Sprawiliśmy kurtynę, kulisy ze zmianami, w sali ławki do siedzenia, a po bokach, blisko sceny, loże parterowe dla nie grających aktorów, a czasem dla jakiegoś dygnitarza przybyłego. Całą przebudowę lokalów przeprowadziłem własnym kosztem, zaś urządzenia wewnętrzne przeprowadzone były funduszem zbieranym.
Najprzód sztuki Fredry i Anczyca były przepisywane i role dawane były aktorom, aby się ich na pamięć uczyli. Potem odbywały się próby, to w ubraniach, to później w odpowiednim przebraniu. Niektóre przybory, książki kupiliśmy sami, a najwięcej pożyczał nam dyrektor teatru krakowskiego. Muzykanci umówieni przyjeżdżali z Nowego Sącza albo z Królówki, również dobrzy.
Gdy się już próby kilka razy odbyły i przyszło się do przekonania, że sceny będą dobrze odegrane, ogłosiliśmy premierę. Osób zebrało się niespodziewanie dużo i to nie tylko z miejscowych i z bliższych okolic, ale i dalszych - Nowego Sącza, Bochni, przybył nawet dyrektor teatru krakowskiego. A po każdym opuszczeniu kurtyny wszyscy bili brawo tak, że aktorzy musieli kilka jeszcze razy wychodzić. A dyrektor teatru krakowskiego, przemawiając później w bufecie, wyraził podziw, że amatorzy grający, tak popisywać się odegranymi rolami mogli.
Gdy przedstawienie teatralne zostało ukończone, muzyka grając marsza, przeszła do sali balowej, a mężczyźni, którzy się wcześniej porozumieli, podawali ręce paniom i panienkom i prosili, aby przeszły z nimi do sali balowej. Panie wymawiały się, że nie są odpowiednio ubrane, bo nie wiedziały, aby po teatrze był bal. Ale zostały przekonane i poszły. Zabawa się rozpoczęła, na tej tak się rozochocili, że trwała do rana.
Za pierwszy wstęp do sali nic nie żądaliśmy, zaś za następne mężczyźni płacili po 1 złr. [złoty reński]. Z początku dawaliśmy przedstawienia co dwa tygodnie, później co tydzień. Bawiono się wesoło, wielkie powodzenie miała sala balowa, bo panie nie potrzebowały kupować ani sukien, ani rękawiczek, ani innych przyborów balowych, a nawet gdy która była balowo ubrana, to panie z komitetu teatralnego prosiły, by tak ubrane odchodziły, do czego wszystkie się stosowały.
Pamiętając, jak ważną sprawą jest tężyzna fizyczna i patriotyczne wychowanie młodzieży, Antoni Józef Mars został drugim z kolei prezesem limanowskiego gniazda Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Stowarzyszeniu temu, podobnie jak Towarzystwu Zaliczkowemu, zapewnił początkowo lokale we własnych budynkach.
Jako właściciel majątków ziemskich na terenie parafii był kolatorem limanowskiego kościoła, a gdy zrodziła się inicjatywa wzniesienia nowej świątyni parafialnej, na inauguracyjnym posiedzeniu w dniu 3 maja 1891 wszedł jako wiceprzewodniczący w skład komitetu budowy Kościoła-Pomnika Konstytucji 3 Maja.
Antoni Józef Mars zmarł w roku 1905 w Limanowej, z którą związany jest licznymi działami swego życia; spoczywa w kaplicy grobowej rodziny Marsów na limanowskim cmentarzu parafialnym.
Działający obecnie Bank Spółdzielczy w Limanowej jest spadkobiercą tradycji Towarzystwa Zaliczkowego i kontynuatorem dzieła podjętego przed stu czterdziestu laty przez Antoniego Józefa Marsa. Kierownictwo i pracownicy Banku Spółdzielczego w Limanowej zdają sobie sprawę z tego, jak ważną rolę w dzisiejszych czasach odgrywają związki instytucji kredytowej z lokalnym środowiskiem i jego historią. Dlatego często przypominają o rodowodzie limanowskiego Banku Spółdzielczego, starając się popularyzować lokalną tradycję oraz wiedzę historyczną wśród swoich klientów. Służą temu artykuły dotyczące historii spółdzielczości bankowej, zamieszczane systematycznie od pięciu lat na łamach bankowego pisma - „Kuriera Finansowego”.
W roku jubileuszu 140-lecia swego istnienia Bank Spółdzielczy w Limanowej poszerzył i wzbogacił tę działalność. Świadomy roli swego założyciela, postanowił - wspólnie z Muzeum Regionalnym Ziemi Limanowskiej – przypomnieć tę zasłużoną dla Limanowszczyzny postać, wydając drukiem, w opracowaniu naukowym, pełny tekst - częściowo drukowanych, a częściowo pozostających w rękopisie pamiętników Antoniego Józefa Marsa.
Źródła:
Z pamiętnika Antoniego Józefa Nogi Marsa, dotyczące działalności w Galicyi w drugiej połowie ubiegłego stulecia, wypracował i do druku przygotował Teofil Wiadomski, wydrukowano w MCMV roku w drukarni J.K.Jakubowskiego WWY w Nowym Sączu.
Elżbieta Wojtas-Ciborska, Księga limanowian, (Biogram Antoniego Józefa Marsa), Limanowa 2006.
Teatralne wspomnienia Józefa Marsa (Przygotował do druku Jan Wielek), „Almanach Ziemi Limanowskiej” nr 30/31, Jesień - Zima 2007, s.60-61.
Wikipedia, hasło: Antoni Józef Mars.
W cytatach będących fragmentami pamiętnika Antoniego Józefa Marsa zachowano pisownię oryginału.
Jerzy Bogacz